lis 28 2004

Bo ja mam slabosc do bialej czekolady......


Komentarze: 5

Mój przyjaciel zapytał mnie niedawno, jak nazywa sie hormon od nieszczesliwej miłości... Wiem, ze ten od szczesliwej, to najprawdopodobniej dopamina, ale od nieszczesliwej? Pojecia nie mam... [...]. Nie sadzicie, ze jesli czlowiek przezywa jakis zawod milosny*, to dziala na niego cos blizej nieokreslonego, co wyzwala w nim niesamowia lekkosc nazywania uczuc i emocji...  wrazliwosc na niedostrzegalne przedtem bodzce...  zaskakujace go samego wizje...  ???      A łzy? Łzy odciążaja człowieka... Rozpuszczają jego delikatny pancerzyk przesadnej poprawnosci. Spływają wraz z przerażliwym krzykiem dochodzącym z głebi duszy. Czasami warto pobyć nieszczęliwym. Przeżyć swoiste katharsis. Oczyscić sie z zaległej, brudnej, jednoliotej masy... 

*mozna zastapic dowolnym niepowodzeniem lub nieszczesciem

nescafe : :
30 listopada 2004, 21:25
\"Kochalem i wiem skąd sie rodza pieśni\"
30 listopada 2004, 00:36
Łzy są w porządku. Ludzie, którzy nie płaczą, są dziwni.
30 listopada 2004, 00:35
chodzi ci o to, że mam tu nie zaglądać?
m_t_z
28 listopada 2004, 11:48
ta ta taaa
kamciarka
28 listopada 2004, 00:56
a ja nigdy nie wiazalam chemii z miloscia..po co tak materializowac..?Nie latwiej wierzyc, ze istnieje takie cos jak uczucie..uczucie pochodzace prosto z serca, z naszej duszy?:) Pozdrawiam serdecznie:)

Dodaj komentarz